czyli Mateusz i Gabrysia już nie tylko w Lizbonie...

22 września 2012

Belem znaczy Betlejem

Nurt zwiedzania i poznawania różnych zakątków miasta nie chce nas wypuścić. Mimo objawów aklimatyzacji (co w moim przypadku przekłada się na ciągłą chęć spania), dajemy radę schodom i górkom, słońcu i wiatru
Dziś zawędrowaliśmy do Belem, miejsca uznawanego za kolebkę dawnej świetności Portugalii. Nie sposób nie przypomnieć tu sobie kim był Henryk Żeglarz, Magellan czy Vasco da Gama (czyta się Waszko). Stąd bowiem wyruszały wyprawy, które zmieniały bieg historii.
Obejrzeliśmy więc Pomnik Odkryć Geograficznych stworzony z okazji 500-lecia śmierci H. Żeglarza oraz Torre de Belem - piękny przykład architektury manuelińskiej (późny gotyk z motywami morskimi i orientalnymi), którą można spotkać w zasadzie tylko w Portugalii. Oprócz tego w Belem zachwyca Klasztor Hieronimitów a tuż obok niego budzące kontrowersje Centro Cultural de Belem - interesujący przykład architektury współczesnej.
I co najważniejsze, właśnie w Belem można zjeść Pasteis de Belem. Nie jest to bynajmniej pasztet, jak w pierwszej chwili pomyśleliśmy, a jedne z najlepszych babeczek w Portugalii. Podobno przepis na nie znają tylko 3 osoby:) Oczywiście można je kupić tylko w jednej kawiarni, do której kolejka ciągnie się na kilkanaście metrów.Stwierdziliśmy więc, że na te prawdziwe przyjedziemy w okolicach grudnia, bo tłok wtedy mniejszy, a chęć na zjedzenie czegoś słodkiego większa. Zamiast tego zjedliśmy podrabiane w knajpce obok:)



Piesek zbiera na kiełbasę.





By Gabriela Sobota with 1 comment

1 komentarze:

Pasteis de nata kupisz w każdej pastelaria :) W Belem są zawsze ciepłe i faktyczne wyborne.

Prześlij komentarz

Skomentuj