czyli Mateusz i Gabrysia już nie tylko w Lizbonie...

19 października 2012

Fatima i Tomar - miejsca, do których musimy jeszcze wrócić

Czas spędzany w Lizbonie przeznaczamy nie tylko na zwiedzanie i leniuchowanie. Na uczelni zajęcia zaczęły się już na całego, więc i obowiązków przybyło. Robocze dni tygodnia mijają nam na przebywaniu na zajęciach i robieniu prac domowych. Nie każdy wieczór bywa wolny. Nie rezygnujemy jednak z poznawania kraju i różnych jego obliczy. Na zagłębianie się w tajniki kulturowe przeznaczamy głównie weekendy, toteż w zeszłym tygodniu, 13 października, byliśmy w Fatimie.

Fatima to oczywiście miejsce kultu religijnego. To tu przybywa niezliczona ilość pielgrzymów, a największa ich ilość zjawia się 13 maja i 13 października, czyli w dniu pierwszego i ostatniego objawienia fatimskiego. Właśnie ta uroczystość przyciągnęła nas do tej niewielkiej miejscowości.
Organizacja przestrzeni i architektura są godne uwagi. Plac przed bazyliką jest dwa razy większy od Placu św. Piotra w Rzymie. Umożliwia to nie tylko pomieszczenie około 1mln pielgrzymów, ale także stwarza uczucie komfortu, bo nie czuje się tak bardzo tłoku. U szczytu placu stoi marmurowa świątynia w stylu neobarokowym, w której pochowani są pastuszkowie - troje dzieci, którym ukazała się Matka Boska: Hiacynta, Franciszek i Łucja. Przy tak wielkim ruchu pielgrzymkowym konieczne było wzniesienie nowej bazyliki. Po przeciwnej stronie placu wybudowano drugą świątynię - bardzo ciekawy przykład nowoczesnej architektury sakralnej z przemyślanym dostosowaniem dla potrzeb osób niepełnosprawnych i starszych. Wnętrze jest amfiteatralnie nachylone, co daje bardzo dobrą widoczność, ponadto ruchoma 2 - metrowa ściana może podzielić kościół na dwie części. Budynek został oddany do użytku w 2007 roku i może się w nim zmieścić ponad 8,5 tys ludzi.Najważniejszym jednak miejscem jest bardzo skromna i niepozorna Kaplica Objawień. To tu stoi figura Matki Boskiej, a obok rośnie dąb, na którym objawiała się Ona dzieciom.
Sama uroczystość choć długa, robiła duże wrażenie. Dopracowana oprawa muzyczna, tłumy śpiewających ludzi, niesiona w procesji figura Matki Boskiej - wszystko to stwarzało nieopisaną atmosferę mistycyzmu.






Tłumy wiernych
Wnętrze nowej bazyliki
Po południu pojechaliśmy jeszcze do Tomaru. Piękne miasteczko, typowo portugalskie - mnóstwo kawiarenek i restauracji, a do zwiedzania piękny klasztor na wzgórzu, ryneczek, ogrody. Niestety pora była już późna i przegapiliśmy możliwość wejścia za mury klasztoru i obejrzenia słynnego manuelińskiego okna.  Za to wypiliśmy tradycyjnie kawę, zjedliśmy bardzo popularny deser: bola de berlim (pączek wyglądający jak hamburger - przekrojony na pół, a do środka włożony plaster budyniu), a późnym wieczorem zjedliśmy pyszna i tanią kolację - bitoque ( kawał mięsa, na tym sadzone jajko, do tego ryż i frytki oraz sałatka) Zaczarowani klimatem miejsca na pewno przyjedziemy tu jeszcze spędzić trochę wolnego czasu. 


Skutki braku wspinaczki




By Gabriela Sobota with 1 comment

1 komentarze:

Witam w klubie. Też z Dobrą odbiliśmy się od zamkniętego klasztoru. :)
Paweł

Prześlij komentarz

Skomentuj