Czyli pierwsza wspinaczka w Portugalii.
W końcu udało mi się znaleźć partnerów wspinaczkowych - młodego nauczyciela wf-u Filipe oraz studenta Juana. Tydzień temu chłopaki zabrali mnie to miejscówki zwanej Fenda, czyli pęknięcie. Owa Fenda znajduje się 50km na południe od Lizbony w Parque Natural da Arrabida. Jak to na park przystoi okolica przepiękna. Mały ruch drogowy i prawie całkowity brak zabudowań pozwala na wspinaczkę przy szumie oceanu. Plaża znajduje się od skały w odległości widocznej na zdjęciu. Niestety nie miałem czasu podejść na plażę, mimo że wyglądała dość kusząco.
Skała - wapień, bardzo podobny do Siuranowego, tyle że wycena jakaś lżejsza :). Zwiedziłem jedynie trzy drogi ale każda z nich była pompująca - długa z dużymi klamami i lekkim przewieszeniem. Oczywiście rozglądając się po sąsiednich drogach widziałem też inne formacje. Co do obicia to jest dobrze. Co prawda zdarzają się psychiczne momenty, ale za to bardzo często na stanie znajduje się karabinek zjazdowy.
Jedynym problemem jest topo. Nie ma żadnej ładnej drukowanej wersji. Ratują jedynie kserówki lub internet, ale mnie na szczęście udało się zapoznać z lokalsem, który wszystko ma w głowie.
3 komentarze:
Nie rozumiem połowy sformułowań:)
JA TEZ :)
A co ja mam powiedzieć?
pozdrawiam
cioćka
Prześlij komentarz
Skomentuj